Slytherin Club - witaj! Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości.
Forum Slytherin Club Strona Główna                    FAQ
                Szukaj
             Użytkownicy
          Grupy
       Galerie
    Rejestracja
Zaloguj
Srebny łańcuszek
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Slytherin Club Strona Główna -> FanFicki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lenna
Prefekt Naczelny (Bezczelny XD)
PostWysłany: Pią 14:11, 09 Cze 2006


Dołączył: 04 Maj 2006

Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzie kończą się uczucia a zaczyna pustka...

Nikt tu nic nie pisze, a ja mam wene. To się wziełam i napisałam "to coś". Czekam na krytykę (nie bić za mocno, ok? *błagalne oczka*)

Tytuł: "Srebny łańcuszek"
Autor: Lenna (ja:P)
Beta: Niestety - ja....
Uwagi autorki: Odrazu mówię: stworzone przez słuchanie jednej i tej samej piosenki. Pomysł przyszedł w trakcie pisania (ta "historia" w zamierzeniu miała być zupełnie inna). Odrazu mówię, że nie brałam pod uwagę szóstego tomu.

***
Srebny łańcuszek

Siadziała na końcu stołu Domu Węża, skąd miała bardzo dobry widok na niego. Mogła spokojnie udawać, że słucha jak jej przyjaciółka paplała o swojej nowej sukience i, tak, Mery, ślicznie Ci w czerwonym, na Slytherina, ONA też miała uczucia.
Amy Zabini, o pięć lat młodsza od swego brata - Balisego, była jedenastoletnią Maskotką Slytherinu.
No, i oczywiście, była czystej krwi.
-Przpraszam, Mery, muszę z kimś pogadać- powiedziała spokojnie wstając od stołu. Blondyneczka Mery tylko kiwneła głową, wzdychając w myślach.
Amy zaszła starszego brata od tyłu i zasłoniła jego oczy dłońmi, jednocześnie puszczając "oczko" do Draco Malfoy'a.
-Zgadnij kto to- powiedziała spokojnie, a brązowa grzywka wrednie opadła jej na oczy.
-Niech no pomyślę- powiedział ze śmiechem Balise, a w orzechowobrązowych oczkach Amy zapaliły się wesołe iskierki. Trafiła w rzadki w tych czasach moment, kiedy jej brat miał humor.
-Amy, słońce, mogłabyś puścić Balisego? Chciałbym żeby podał mi sok z dyni- powiedział spokojnie blondyn, a dziewczyna przesłała mu urażone spojrzenie. Zabrała ręce sprzed oczu brata i władowała się na jego kolana.
-Draco, brutalu! Jak mogłeś! Gdyby nie ty to by mnie nie poznał!- powiedziała dziewczynka z miną święcie oburzonego dziecka. Balise zaśmiał się podawając blondynowi sok.
-Nie przesadzasz, Mała?- zapytał, a w odpowiedzi napotkał pełny urazy wzrok. Na ten widok roześmiał się jeszcze bardziej.
-Ty mnie poprostu nie kochasz!- powiedziała formując usta w podkówke.
-Kocham, kocham, a ty śpisz. Oj, niedenerwuj się. Nie jesteś przecież najważniejszą osobą na świecie- stwierdził Balise uśmiechając się do niej. Dziewczynka w udawanym akcie obrażenia wstała z jego kolan i ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali, rzucając im przez ramię:
-Idę do biblioteki.
Balise kiwnął głową popijając sok. Nie mineło pięć minut, kiedy usłyszał różne wrzaski, a Wielką Salą wstrząsnoł gwałtowny wybuch.

***

Powoli podniusł się z podłogi. Z bezradnością rozejrzał się wokoło. W niektórych miejscech wciąż palił się ognień, ogromnie "skały", które były przed kilkoma dniami ścianami waliły się wszędzie. Pomiomo bólu ruszył w kierunku wyjścia z Wielkiej Sali.
Trzy dni wcześniej na Szkołę Magii i Czarodziejstwa Hogwart napadli Śmierciożercy z Lordem Voldemortem na czele. Najdziwniejsze w tym wszystkim było, że nawet młodociani Śmierciożercy nie wiedzieli o tym ataku. Poprostu bach! i już.
Koniec zamku.
Koniec Hogwartu.
Koniec Ablus Dumbledore'a, który ostatkami sił chronił Chłopca, Który Przeżył.
Koniec Harry'ego Potter'a, który zginął ratując swoich przyjaciół.
Koniec Hermiony Granger, która za wszelką cenę chciała ochronić Ginny Weasley.
Koniec Draco Malfoy, który zmarł trafiony przez zabłąkaną avdę.
Balise Zabini patrzył na ciała uczniów i Śmierciożerców, które ułożyły się w różnych nienaturalnych pozycjach. Przeszedł przez ruiny schodów zmierzając w stronę biblioteki w myślach prosząc wszystkich bogów, których znał by jego siostra żyła. Gdzieś z boku usłyszał cichy jęk i natychmiast odwrócił się w tamtą stronę. Spod dawnej ściany podnosił się rudy, szesnastoletni chłopak, krzywiąc się przy tym wściekle. Były Ślizgon bez zatanowienia podszedł do niego i podał mu rękę. Rudowłosy chłopak spojrzał na niego spod grzywki.
-Zabini- wyszeptał Ron Weasley patrząc z obrzydzeniem na chłopaka przed nim.
-Weasley, chodź- powiedział zachrypniętym głosem Balise. Były Gryfon spojrzał na ofiarowaną przez kolegę rękę.
-Wiedzieliście. Wiedzieliście, że tak się stanie- wysyczał z ninawiścią.
-Nie bredź, Weasley. Czy gdybym wiedział to bym tu był? Chodź, pomogę Ci. Nie mamy czasu! Może ktoś jeszcze żyje!- dodał po chwili. Rudowłosy przyjął jego pomoc i całym ciężarem oparł się na jego ramieniu. Zabini ruszył z uwieszonym na nim Weasley'em w kierunku biblioteki.
Drzwi były wyłamane. Regały były poprzewracane, a te książki, które omineły ogień, leżały na podłodze. Tu też było kilka ciał.
-Amy! Amy, jesteś tu?- krzyknął zachrypniętym głosem Ślizgon. Ron spojrzał na niego marszcząc brwi.
-Jaka "Amy"?
-Amy Zabini, pierwszoroczna Ślizgonka, moja siostra- odpowiedział sucho puszczając Gryfona. Chłopak zachwiła się i w ostatniej chwili złapał kawałek skały, którą kiedyś nazywano ścianą.
-Miałeś siostrę?- zapytał ze zdziwnieniem Weasley patrząc, jak Ślizgon podchodzi do każdego ciała.
-MAM siostrę- poprawił go twardo Balise, nie chcąc przyznać się przed samym sobą, że może ona nie żyć. Nagle zobaczył brązowowłosą główkę wystającą spod jednego z regałów.
-Nie, nie, proszę, Boże, nie- szeptał chaotycznie starając się odsunąć regał. Ze szczeliny wysuneła się dziewczęca dłoń kurczowo ściskająca jakiś przedmiot. Balise rozprostował sztywne palce i wyjął z pomiędzy nich mały łańcuszek. Wstał ze spuszczoną głową.
-Co to?- zapytał Ron. Chłopak nie poruszył się patrząc na łańcuszek.
-Dałem go jej na jedenaste urodziny. Obiecałem, że zawsze kiedy będzie miała kłopoty i weźmie go do ręki mówiąc przy tym moje imię to przyjdę do niej i ją uratuję- ramiona chłopaka zaczeły drżeć- Nie uratowałem. Nawet przy niej nie byłem. A ostatnie słowa jakie ode mnie usłyszała brzmiały "nie jesteś najważniejszą osobą na świecie". Okłamałem ją. Dla MNIE była najważniejsza. Nie wyobrażałem sbie życia bez jej uśmiechu, żartów, próźb o pomoc w nauce. A teraz... Teraz jej już nie ma, nie ma już sensu mego życia, a ja zwierzam się jakiemuś głupiemu Gryfonowi- przez chwilę te słowa wisiały między nimi. Balise poczuł na ustach słony smak łez. Niezastanawiając się nad tym co robi, wytarł je szybko rękawem. Nagle poczuł na ramieniu kogoś rękę. Nie odwrócił się choć doskonale słyszał słowa chłopaka za nim.
-Ja też straciłem wszystko. Przyjaciół, siostrę. Widziałem, jak ją zabijali i nic nie mogłem zrobić. Byłem uwięziony pod odłamkiem ściany. Jesteśmy podobni... I nie jestem "jakimśtam głupim Gryfonem" tylko Ronem Weasley'em.
Balise zaśmiał się gorzko ściskając w ręku łańcuszek.
-Tak. Zostaliśmy sami. Podobni. Zjednoczeni bólem i beznadziejnością. Trzeba to poprostu zakończyć- podniusł z podłogi dwa odłamki szkła i odwrócił się do Rona.
-Ja wiem, że ty możesz sobie "załatwić" nowe życie, ale jeśli chcesz się przyłączyć...- powiedział powoli trzymając na otwartej dłoni kawałki szkła. Ron bez słowa wziął jedn z nich i przystawił do jednego z nadgarstków. Spojrzał na Ślizgona pytająco, a ten pokiwał głową robiąc to samo.
-Za beznadziejność i ból- stwierdził spokojnie naciskając lekko szkło na nadgarstku. Odłemek szybko przeciął skórę, spod której zaczeła się sończyć krew. Podnius głowę spoglądając na Rona. Rudowłosy patrzył z zaciekawieniem na czerwoną stróżkę cieczy na swoim nadgarstku. Krew spływała powoli po dłoniach obu chłopców kapiąc na podłogę.
Ogarneła ich ciemność. Ron leżał już nieżywy na podłodze, gdy
Zabini osunoł się na kolana. Ostatnią rzeczą, którą zobaczył, był srebny łańcuszek jego siostry.
Potem usłyszał jej perlisty śmiech.
I umarł.

The End

***
I jak wrażenia? Question Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tofika
Gość
PostWysłany: Czw 12:47, 15 Cze 2006






Aż sie popłakałam. Opowiadanie jest pięknę. Świetnie napisane.
Lenna
Prefekt Naczelny (Bezczelny XD)
PostWysłany: Czw 17:44, 15 Cze 2006


Dołączył: 04 Maj 2006

Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdzie kończą się uczucia a zaczyna pustka...

O tak, wibjaj, wbijaj! Jestem za! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Evil
Uczeń
PostWysłany: Wto 16:12, 20 Cze 2006


Dołączył: 20 Cze 2006

Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nieba szatana

Fajnie się zapowiada, mam nadzieją ,że uda się zachować taki klimat.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kyle
PostWysłany: Czw 13:48, 22 Cze 2006


Dołączył: 22 Maj 2006

Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lodu...

Kolejne udane opowiadanie.
Bravo dziewczyno masz talent.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Heather
Pierwszoroczny
PostWysłany: Wto 16:48, 01 Sty 2008


Dołączył: 31 Gru 2007

Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Fajne. Jedynie błędy naprawdę pogarszają sytuację. Moja polonistka dałaby ci za to opowiadania 4-. Za błędy (między innymi):
"Balisego" - nie ma kogoś takiego. Wzorowałaś się pewnie na postaci która nazywała się Blaise Zabini.
"wstrząsnoł" - <kasze wstrzymując się od niepochamowanego śmiechu> wstrząsnął. Niedługo będziesz jak Tola z Blog 27 i będziesz pisała "rzal"
Dopisek: Uważam, że postarałaś się, a to co napisałaś powinnaś opublikować nie tylko tu. To jest naprawdę dobre. Szczególnie koniec gdy Blaise i Ron popełniają samobójstwo. I te dwa ostatnie zdania. Tak tajemnicze, że przyprawiają o gęsią skórkę. To ci się wyjątkowo udało.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Slytherin Club Strona Główna -> FanFicki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Bearshare


Regulamin